„Something Beautiful” Miley Cyrus: Apokaliptyczny nowy album

Przez Fabrice Pliskin
Opublikowano dnia
Miley Cyrus przybywa na MET Gali 2025, która odbędzie się 5 maja 2025 r. w Nowym Jorku. ANGELA WEISS / AFP
Subskrybując możesz proponować artykuły swoim bliskim. Co więcej, możesz je przeglądać i komentować.
Abonent
Recenzja Jeśli utwór „End Of The World” jest hymnem na cześć ostatecznej imprezy apokaliptycznego hedonizmu, reszta albumu w niczym nie przypomina wielkiego wybuchu.
Apokaliptyczna Miley? Jeśli jest jakiś punkt kulminacyjny na płaskim terenie, jakim jest dziewiąty album Miley Cyrus, to jest to piosenka numer 3: singiel „End Of The World ”. Ten „koniec świata” zaczyna się w najlepszy możliwy sposób: od refrenu, który jest najmniejszą rzeczą, jaką można zrobić, aby zaśpiewać o Armagedonie, po czym następuje zwrotka zapożyczona z podstawowych utworów zespołu ABBA, a dokładniej z melodii wokalnej „Mama Mia”. Wszystko to odtworzone przez produkcję, w której występuje m.in. Jonathan Rado, członek Foxygen, słodki duet kompulsywnych pastiszerów, oraz elektroniczne tekstury - fortepian w stylu ABBA Benny'ego Anderssona brzmi to jak francuski akcent (jeśli mogę tak to ująć, jakieś dwa tygodnie przed pisemnym egzaminem maturalnym z języka francuskiego).
„Udawajmy, że to nie koniec świata” – śpiewa Cyrus. Tłumaczenie: „ Udawajmy, że to nie koniec świata ”. „End Of The World” to hymn na cześć ostatecznej imprezy apokaliptycznego hedonizmu. Oto Nostradamus tańczący disco pod lustrzaną kulą. Pozwól mi zatańczyć... Problem: album ledwo się zaczął, a już wydaje się nieistotny. Ale udawajmy , przepraszam, udawajmy, że „Koniec świata…
Artykuł zarezerwowany dla subskrybentów.
Zaloguj sięChcesz przeczytać więcej?
Wszystkie nasze artykuły w całości już od 1 €
Lub
Le Nouvel Observateur